Jedyna w Polsce wystawa historycznych neonów na wolnym powietrzu znów świeci pełnym blaskiem. Po latach napięć na linii miasto-właściciel i po miesiącach awarii, w piątkową noc zaułek przy Ruskiej wrócił do czasów swojej świetności.
Neony to jedna z wizytówek Wrocławia. Ten najważniejszy "Dobry wieczór we Wrocławiu" wita pasażerów wychodzących z Dworca Głównego. Ale to podwórko przy Ruskiej ściąga do siebie najwięcej mieszkańców i turystów - jego ściany zdobi dwadzieścia historycznych, podświetlanych szyldów. Znajdziemy tam biurowiec "Cuprum" z ówczesnego Placu 1 Maja, "Rumcajsa" z Powstańców Śląskich, "Hermesa" z Grabiszyńskiej, a nawet dyskotekę "Hanka". Pełen przekrój życia naszego miasta z drugiej połowy XX wieku - mówi prezydent miasta, Jacek Sutryk.
W czasach PRL były namiastką lepszego, kolorowego świata, za którym każdy tęsknił. Jak to się stało, że dostały drugie życie? Uratować postanowił je kolekcjoner z Wrocławia - Tomasz Kosmalski. Dla ówczesnych właścicieli, zazwyczaj prywatnych, stanowiły raczej problem, a nie coś, w co warto inwestować.
Każdy z nich ma swoją wyjątkową historię. Niektóre z nich odkupiłem od ekip remontujących elewacje budynków, a na przykład napis reklamujący sklep spożywczy z Biskupina kupiłem w skupie złomu, gdy był już pocięty. Wiele napisów było trudnych w demontażu. Przykładem jest jeden z największych neonów w podwórzu przy Ruskiej, czyli "Elam". Trafił tutaj z zakładów automatyki przy Chorwackiej. Znajdował się tam na dachu pięciopiętrowego budynku. Niełatwo było go zdjąć nawet przy użyciu podnośnika - wspomina Tomasz Kosmalski. Wybór miejsca, na ich wyeksponowanie nie był przypadkowy.
To właśnie w podwórku przy Ruskiej od lat sześćdziesiątych funkcjonowało przedsiębiorstwo "Reklama", które było największym producentem neonów na Dolnym Śląsku.
Galeria neonów szybko okazała się hitem. Zaułek przy ulicy Ruskiej odwiedza w ciągu dnia wielu turystów. To też mekka influencerów. Wieczorami zamienia się w centrum rozrywki. W blasku neonów odbywają się imprezy, koncerty, spotkania kulturalne i działania twórcze. Przynajmniej teoretycznie, bo w ostatnich latach coraz więcej szyldów wymagało naprawy. Nie świeciły całe szyldy, lub pojedyncze litery. Miejsce traciło swój niepowtarzalny klimat.
Po wielu spięciach na linii miasto-właściciel, stronom w końcu udało się dojść do porozumienia. W czerwcu 2024 roku Wrocław podpisał umowę najmu z Tomaszem Kosmalskim - przedstawicielem fundacji Neon Side. Uzgodniono, że miasto weźmie napisy przy Ruskiej w 10-letni najem. Poza kosztami bieżącego utrzymania, w ciągu 9 miesięcy urzędnicy zobowiązali się je naprawić. Udało się. Wszystkie neony przeszły remont kapitalny, wart łącznie 250 tys. złotych.
Cztery neony były w takim stanie, że w zasadzie trzeba było je stworzyć od nowa. Mam tu na myśli "Grand Hotel", "Elam" i "Rumcajsa" oraz "Cuprum". W tych przypadkach trzeba było wykonać nowe rury, nowe transformatory. Stare zostały tylko pudła, stanowiące tło dla liter. To nie był łatwy logistycznie remont, bo naprawa neonów to nie "tylko" formowanie nowych rur w zakładzie. Sam podnośnik koszowy w tym podwórku pracował przez siedem tygodni. Był konieczny do montażu, demontażu, czyszczenia - mówi Robert Konopka z firmy KONO, która na zlecenie Zarządu Zasobu Komunalnego była wykonawcą remontu.
Jedyna w Polsce ekspozycja historycznych neonów w ogólnodostępnej przestrzeni publicznej została hucznie otwarta w sobotni wieczór.
Młodzi ludzie, którzy pojawili się na uroczystości, nie kryli radości. W końcu potencjał tego miejsca będzie w pełni wykorzystany. To jest tak piękne, wyjątkowe miejsce. Przyprowadzam tu wszystkich gości, każdy jest zachwycony. Zwykle stare neony oglądamy w muzeach, a tu wiszą na kamienicach jak za starych czasów. Często tu imprezujemy, właśnie ze względu na ten klimat, który tworzą - mówią RMF FM.
Z zakończonego remontu cieszy się także gospodarz miasta. Nie powinno się nadużywać słowa "kultowe", ale do tego miejsca chyba nic nie pasuje lepiej. To podwórko łączy pokolenia. Odwiedzają je młodzi, by zrobić zdjęcia. Starsi mogą tu odświeżyć wspomnienia - mówi prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. To miejsce stało się świetlną mapą Wrocławia, który żyje już głównie w ludzkiej pamięci - mówił prezydent Jacek Sutryk.
Sobotnie otwarcie galerii neonów nie było po prostu "naciśnięciem włącznika". Artysta i scenograf, a zarazem wykładowca wrocławskiej ASP Sebastian Siepietowski przygotował na tę okoliczność pokaz multimedialny, a dzieje wrocławskich neonów barwnie opisał profesor Jan Miodek. Na niedzielę zaplanowane jest z kolei oprowadzanie po neonach. O historii napisów opowiedzą Tomasz Kosmalski oraz Daniela Szymczak reprezentujący fundację Neon Side - właściciela neonów. Start o 19:00.